Listy starego diabła do młodego

(14,19,20)

List 14
Krętacz udziela Piołunowi pouczeń dotyczących cnoty pokory. Zaznacza, że cnota pokory staje się mniej groźna, gdy człowiek uświadomi sobie, że ją posiada. Wówczas natychmiast pojawia się pycha z własnej pokory. Gdyby pacjent próbował ją stłumić, wówczas dobrze jest, aby poczuł dumę z tej próby. Pokora jest odwróceniem uwagi od siebie samego, a zwróceniem jej ku Stwórcy i bliźnim. Poniżanie siebie samego i pogardzanie sobą może przynieśœć wymierne korzyści jeśli powoduje skupienie się na sobie, szczególnie jeśli wiedzie do gardzenia innymi ludźmi, przygnębienia, cynizmu i okrócieństwa.
Bardzo dobrym zabiegiem jest spowodowanie, by pacjent miał niepochlebną opinię o swoim charakterze i swych talentach. Niech ma przeświadczenie, że pokora polega na wmawianiu sobie, że jego talenty są mniej cenne niż o nich sądzi: niech ocenia ich wartość inaczej niż jest w rzeczywistości: wprowadzi to pewien element nieuczciwośœci i udawania.
Nieprzyjaciel pragnie doprowadzić człowieka do takiego stanu, by stał się wolny od wszelkiej stronniczości na swoją korzyść i, by mógł się cieszyć własnymi talentami tak szczerze i pogodnie, jak talentami swego bliźniego lub wschodem słońca. Chce on, by każdy człowiek był zdolny uznać wszelkie stworzenia, i siebie samego, za coś spaniałego i doskonałego.
Krętacz przestrzega Piołuna, że Nieprzyjaciel nie żąda od człowieka, by miał wyrobione zdanie o swych talentach, chce by je doskonalił najlepiej jak umie, bez wyznaczania sobie właściwego miejsca w świątyni sławy. Piołun powinien więc za wszelką cenę przykuć uwagę pacjenta do tej kwestii i zrobić wszystko, by zapomniał on o realnoœci doktryny,że nie on sam siebie stworzył, że talenty zostały mu dane, i że równie dobrze mógłby chełpić się kolorem swoich włosów.

List 19
Jeśli wszystkie byty z natury swej między sobą współzawodniczą, to idea Miłości głoszona przez Nieprzyjaciela pozostaje z tym w jawnej sprzeczności. Nieprzyjaciel nie może naprawdę kochać ludzi. Ich dobro nie może być jego dobrem. Jaki jest więc Jego prawdziwy motyw? Jest to nierozwiązalna zagadka, problem, który stał się przyczyną sporu pomiędzy Ojcem Krętacza i Piołuna a Nieprzyjacielem. Kiedy poruszona została sprawa stworzenia człowieka i wyjawiony plan pewnego epizodu z krzyżem, ich Ojciec poprosił o wyjaśnienie, ale zamiast rzeczowej odpowiedzi otrzymał nieprawdopodobną historię o bezinteresownej Miłości. Nie mógł się zgodzić na taką odpowiedź i usunął się sprzed oblicza Nieprzyjaciela z gwałtownością, która dała początek śmiesznej historii, że został przemocą usunięty z Nieba. Nadal nie wiadomo do czego Nieprzyjaciel zmierza, bo przecież Miłoœść nie jest możliwa.
Krętacz przechodzi do pytania Piołuna, czy stan zakochania jest stanem pożądanym dla człowieka , czy nie. Odpowiada, że nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi: znaczenie ma jedynie to, czy stan umysłu kieruje pacjenta ku Nieprzyjacielowi czy też nie.
Jeœśli pacjent jest człowiekiem aroganckim, żywi pogardę dla ciała, znajduje przyjemnośœć w wyszydzaniu bliźnich, niech zdecyduje się przeciw miłoœści. Należy mu wsączyć w duszę pyszny ascetyzm, narzucić seksualnoœść z powrotem w formie brutalnej i cynicznej.
Jeśli jest człowiekiem uczuciowym i łatwowiernym, należy go karmić pośledniejszymi poetami, aż uwierzy, że "miłość" jest nieodpartą koniecznością, czymś, co samo w sobie jest godne pochwały. Jest to niezrównana recepta na na romantyczne i tragiczne cudzołóstwa, kończące się, jeœli wszystko dobrze pójdzie, morderstwami i samobójstwami. Można też skłonić pacjenta do małżeństwa z odpowiednią kobietą, która niezmiernie utrudni jego chrześœcijańskie życie.
Piołun musi zrozumieć, że fakt zakochania, nie jest ani dobry ani zły sam w sobie: jest okazją, którą można wykorzystać, podobnie jak choroba, młodość, starość, wojna czy pokój.

List 20
Krętacz omawia strategię walki z czystością. Najlepszym sposobem jest utrzymywanie pacjenta w przekonaniu, że jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest rezygnacja z oporu i walki. Jeśli jednak to nie daje rezultatu, należy doprowadzić do "odpowiedniego" małżeństwa.
Podaje Piołunowi wskazówki dotyczące właściwego typu kobiety. Od wieków specjaliœci starają się, by w każdym pokoleniu spowodować ogólne wypaczenie "smaku" seksualnego. Celem tych zabiegów jest odciągnięcie uwagi każdej płci od tych osobników płci odmiennej, z którymi mogliby zawrzeć szczęśliwe i płodne małżeństwo. I tak ,na przykład, stworzono typ piękności posągowej i arystokratycznej. Mieszając próżność z pożądaniem, skłaniano mężczyzn do poœlubiania kobiet aroganckich i marnotrawnych. Później wyselekcjonowano typ przesadnie kobiecy, słaby i bojaźliwy. W ten sposób umysłowa małostkowości zakłamanie osiągnęły wysoką cenę. W wieku jazzu wprowadzono upodobanie do kobiet o figurze chłopięcej. Równoczeœnie wmawiamy nowoczesnemu człowiekowi, że jest to bardziej szczere, naturalne i zdrowe. W rezultacie kierujemy uwagę mężczyzny ku czemuś, co nie istnieje!
Krętacz poucza Piołuna, że każdego mężczyznę prześladują dwie urojone kobiety: ziemska i piekielna Wenus. Jeœśli udałoby się mu nakłonić swego pacjenta do poœlubienia kobiety reprezentującej ów typ piekielnej Wenus, to spowodowane nieszczęście należałoby do bardziej trwałych i stanowiłoby wysokie osiągnięcie Piołuna.

Listy starego diabła do młodego (25 i 26)
List 25
Krętacz wyjaœnia Piołunowi sens krzewienia w ludziach zamiłowania do zmian. Rozpoczyna od naświetlenia mechanizmu zaszczepienia w sercach ludzkich pogardy dla rzeczy starych: stanowi ona "niewyczerpane źródło herezji religijnych, szalonych zamysłów, niewierności w małżeństwie i niestałości w przyjaźni". Boży zamysł równoważy potrzebę zmiany zamiłowaniem do stałości powtarzalnością pór roku czy cyklem roku liturgicznego. Należy jednak zburzyć tę równowagę, wyolbrzymiając jedną z potrzeb do rozmiarów absurdalnych: przyjemność jedzenia zamienić w obżarstwo, a naturalną potrzebę zmiany zamienić w nieustanny głód absolutnej nowości. Głód ten zmniejsza przyjemność a zwiększa pragnienie, co zapowiada pojawienie się chciwości i uczucia niezadowolenia. Im zachłanniejsza jest żądza nowości, tym wcześniej wyczerpie dozwolone źródła przyjemności i przejdzie do tych zabronionych, popychając ludzi do coraz to nowych wykroczeń rozwiązłości, bezsensu, okrucieństwa i pychy. Pragnienie nowości jest także nieodzowne, by ugruntować dyktaturę mody.
Modne prądy umysłowe odwracają uwagę ludzi od rzeczywistych niebezpieczeństw, a skierowują ją na cnotę najbliższą występkowi, który usiłuje się rozpowszechnić. W ten sposób ostrzega się ludzi przed niebezpieczeństwem entuzjazmu, gdy wszyscy stają się coraz bardziej obojętni. Kiedy już staną się byronistami upojonymi emocjami, podżegamy ich bunt przeciwko "czystemu rozumowi": "Wieki okrutne ostrzegamy przed sentymentalizmem; próżne i gnuśne przed przyzwoitoœścią; rozpustne przed purytanizmem; gdy wszyscy staczają się ku niewolnictwu lub tyranii, wmawiamy, że liberalizm jest najgroźniejszym niebezpieczeństwem".
Największym triumfem jest jednak stan, w którym pogarda dla rzeczy starych staje się filozofią życiową. Wówczas nonsens w dziedzinie intelektu wzmacnia bezwład woli. Zamiast zadawać sobie proste pytania jak : "Czy to jest uczciwe? Czy jest roztropne?", ludzie zaczynają pytać: "Czy to jest zgodne z duchem naszych czasów?" Jest to stan bardzo pożądany. Ludzi należy pozbawić rozeznania dotyczącego tego, które zmiany są korzystne a które niekorzystne. Bardzo dobrym posunięciem było zastąpienie słowa "niezmienność" słowem "stagnacja" . Ludzie nauczyli się myśleć o przyszłości jako o ziemi obiecanej, którą zdobywają wyróżnieni bohaterowie.

List 26
Krętacz pokazuje Piołunowi w jaki sposób poprzez niewielką niejasność znaczeniową, wyprodukowaną przez niezwykle sprawny Odział Filologiczny, zamienić miłość małżeńską w domową nienawiść. Wystarczy pozytywną miłość bliźniego zawęzić do zakochania, a później do stwarzania pozorów, że nie jest się samolubnym. Należy także wykorzystać naturalne różnice w emocjonalności mężczyzn i kobiet. Wzajemna ofiarność, zrazu naturalna i prawdziwa, zaczyna zmieniać się w grę pustych deklaracji i wzrastającej frustracji. Nikt nie ujawnia swych prawdziwych pragnień, aby nie być podejrzanym o samolubstwo i deklaruje ofiarność, której druga strona nie może szczerze przyjąć. Takie wypracowane i uświadomione nie samolubstwo stanowi przekłamanie, które prędzej czy później zabije związek. Należy więc pilnie uważać, aby ludzie nie zauważyli tej gry. Jeœli ją zauważą, odkryją, że "miłość" nie wystarcza, że potrzebna jest jeszcze prawdziwa miłość bliźniego, której na razie nie osiągnęli, a której żadna zewnętrzna zasada postępowania zastąpić nie może. Bardzo niebezpieczny jest zmysł humoru i wyczucie śmieszności: potrafi błyskawicznie otworzyć pacjentom oczy i ukazać prawdziwy stan rzeczy.

Listy starego diabła do młodego (Listy 5,6,7)
List 5.
Piołun szaleje z radości, ponieważ Europejczycy rozpoczęli jeszcze jedną wojnę. Jego pacjent spędził bezsenną noc w udręczeniu i oszołomieniu podsuwanymi mu obrazami przerażającej przyszłości i żalu za minioną, szczęśliwą przeszłością. Piołun przestrzega go przed przedwczesnym triumfalizmem. Przypomina, że nie wolno mu stracić z oczu celu najważniejszego, jakim jest podkopanie wiary i powstrzymanie formowania się cnót. Proponuje wciągnięcie pacjenta w jedną z krańcowości: albo zagorzały patriotyzm, lub pełen zapału pacyfizm. Ostrzega jednak, by od wojny nie oczekiwał zbyt wiele. Co prawda wojna niesie ze sobą dużą dozę okrucieństwa i nieczystości, ale też tysiące osób zwraca się w tej ciężkiej próbie ku Nieprzyjacielowi, a co gorsza, dziesiątki tysięcy osób odwraca uwagę od samych siebie, skierowując ją na wartości i sprawy, które przewyższają ich samych. Wojna niesie ze sobą wiele niepożądanych zgonów. Ludzie wiedzą, że mogą zostać zabici, więc idą na śmierć przygotowani. Jedna z najważniejszych broni: zadowolenie się doczesnością, przestaje być przydatna. Wojna tylko pozornie jest dobrą okazją do ataków na wiarę. Wiara zburzona przez wojnę lub zarazę, w rzeczywistości niewarta jest trudu włożonego w jej burzenie. Oczywiście, w chwili przerażenia, fizycznego bólu, można człowiekiem chwilowo zawładnąć. Jednakże nawet wtedy, jeśli tylko człowiek odwoła się do Nieprzyjaciela, sytuacja jego zostaje uratowana.

List 6.
Krętacz cieszy się z informacji, że pacjent Piołuna kwalifikuje się do służby wojskowej, ale nie został jeszcze powołany do wojska. Umożliwia to trzymanie go w stanie niepewności i wypełnianie jego umysłu sprzecznymi wyobrażeniami o przyszłości. Niepewność i obawa to świetne sposoby, by zabarykadować myśl ludzką przed Nieprzyjacielem. Niech ropamiętuje to, co może mu się przydarzyć w przyszłości. Pacjent nie może uświadomić sobie, że Nieprzyjaciel oczekuje poddania się cierpieniu aktualnie na niego zesłanemu, lecz niech za krzyż uważa sprawy których się obawia, niech przeoczy fakt, że jedne wykluczają drugie i, że wszystkie nie mogą go spotkać. Przestrzega też przed zbytnim poleganiu na uczuciach nienawiści do wroga. Zazwyczaj jest to melodramatyczna nienawiœść do wymodelowanych przez gazety postaci, z którymi nigdy sę realnie nie spotka. W duszy każdego z pacjentów jest trochę złośliwości i i trochę dobrej woli.Ważne jest aby te trochę złośliwości skierować na najbliższych sąsiadów, a dobrą wolę ku ludziom, których nie znają. W ten sposób złośliwość staje się realna , a uczynność urojona. Poleca Piołunowi, aby myślał o swoim pacjencie, jako o serii kół koncentrycznych: najgłębszym kołem jest wola, następnie idzie intelekt, a na koniec wyobraźnia. Należy wszystkie cnoty wypychać do kręgu wyobraźni,a wszystkie pożądane cechy do kręgu woli. Cnoty są groźne tylko o tyle, o ile docierają do samej woli i są wcielone w przyzwyczajenia. Cnoty istniejące tylko w wyobraźni, albo tylko uznane przez intelekt, nie chronią człowieka przed piekłem, a nawet mogą go czynić bardziej zabawnym, gdy się tam znajdzie.

List 7.
Krętacz doradza Piołunowi, by podporządkował się decyzji Naczelnego Dowództwa o ukrywaniu swojego istnienia. Gdy ludzie nie wierzą w istnienie diabłów, nie ma miejsca na czarnoksiężników, co jest przykre. Gdy jednak wierzą w ich istnienie, nie można z nich zrobić materialistów i sceptyków. Wyraża nadzieję, że niebawem uda się tak umitologizować wiedzę ludzką, by przemycić do niej to, co w gruncie rzeczy jest wiarą w zło, przy jednoczesnym odgrodzeniu umysłu od wiary w Nieprzyjaciela. "Siła życiowa", kult seksu i pewne aspekty psychoanalizy mogą okazać się bardzo przydatne. Arcydziełem będzie materialistyczny Mag, człowiek, który czci "Siły Natury", zaprzeczając jednoczeœnie istnieniu "duchów". Odnoœśnie pacjenta Piołuna, doradza popieranie wszelkich skrajności światopoglądowych z wyjątkiem skrajnego poświęcenia się Nieprzyjacielowi. W stuleciach niezrównoważonych, charakteryzujących się rozbiciem na partie, należy zaogniać wszelkie różnice. Każda zamknięta grupa zaczyna wykazywać wiele pychy i nienawiści do reszty świata zewnętrznego, nasiąka niespokojnym napięciem i defensywnym faryzeizmem. Dlatego pacjent powinien na początek traktować patriotyzm lub pacyfizm jako czśść składową swej religii. Póżniej niech zacznie go traktować jako część najważniejszą, a następnie, niech religia stanie się tylko częścią Sprawy, częścią cenioną za dostarczanie wybornych argumentów na jej rzecz. Zapobiegać należy postawie, w której sprawy doczesne traktowane są jako przedmiot posłuszeństwa. Jeœli Świat stanie się celem, a wiara środkiem do celu, to pacjent już został zdobyty, bez względu na to, jakiego rodzaju światowy cel sobie obrał. Byle tylko zebrania, broszury plany działania, sprawy i krucjaty znaczyły dla niego więcej niż modlitwa, sakramenty i miłosierdzie.
* Prezentację zakończyła recytacja wiersza Mariana Hemara pt. " Koncert Armii Czerwonej". Ciąg dalszy Listów starego diabła do młodego

List 11.
Piołun nadzoruje nowe przyjaźnie swego podopiecznego, który zostaje wprowadzony w grupę "niezmiennych i konsekwentnych kpiarzy, oddanych sprawom doczesnym, zdążających bez żadnych sensacyjnych przestępstw, w spokoju i wœród wygód do domu Ojca" Piołuna i Krętacza.
Krętacz przestrzega przed zbyt pochopnym uznaniem śmiechu za sprzymierzeńca. Wyróżnia kilka przyczyn ludzkiego śmiechu: radość, uciechę, żart i płytką paplaninę. Następnie omawia ich pożądane i niepożądane skutki. Radość jest zjawiskiem wywołującym często śmiech, ale jej źródłem jest coś niezrozumiałego, coś, co znajduje czasem swój wyraz w muzyce, co jest zjawiskiem odrażającym i znieważającym surowy realizm Piekła.
Uciecha spokrewniona jest z radością, wynika z instynktu zabawy, prowadzi do niepożądanych tendencji, takich jak miłość bliźniego, odwaga czy pogoda ducha. Czasem można ją spożytkować do odciągnięcia uwagi od przeżywania i czynienia rzeczy, których by sobie życzył Nieprzyjaciel, ale ogólnie, niewiele z niej pożytku. Żart polega na nagłym dostrzeżeniu niedorzeczności i jest znacznie bardziej obiecujący. Drugorzędni kusiciele wiele sobie obiecują po żartach sprośnych. Często jednak marnują czas. Ludzie żartują często na temat płci, bo daje to sposobność do stwarzania wielu zabawnych sytuacji. Na tę grupę nie ma co liczyć. Inni stwarzają zabawne sytuacje, aby dostarczyć pretekstu do rozmawiania o płci. Ci są bardziej obiecujący, bo dla nich "żadna namiętność nie jest tak poważna jak pożądliwość."
Większy pożytek przynosi angielski kult "poczucia humoru". Ktoś, kto podciąga pod żart nieprawe zachowanie, łatwo traci miarę, zabawność czynu staje się usprawiedliwieniem, łatwo też go przekonać, że "purytańskie" obyczaje są oznaką braku poczucia humoru, i przez to stają się towarzysko żałosne.
Najwięcej korzyści przynosi jednak płytka paplanina. Obśmiewanie cnoty jest łatwe i dostępne wszystkim. Buduje najsubtelniejszy pancerz chroniący przed Nieprzyjacielem, zabija intelekt i nie wywołuje uczuć wzajemnego przywiązania. Nie ma nic wspólnego z radością.

List 12
Krętacz chwali Piołuna za skuteczność. Na szczęście podopieczny nie zdaje sobie sprawy z tego, że zmienił kierunek, że zbacza z drogi. Dobrze, że nadal chodzi do kościoła, bo dzięki temu usypia swą czujność, zamiast skruchy z powodu konkretnego grzechu, odczuwa tylko niejasny niepokój. Ten niepokój jest niezwykle cenny: zwiększa powoli niechęć do myślenia o Nieprzyjacielu. Powoduje nierealność i nieuwagę w modlitwie, która zaczyna być nużąca. Oddala od prawdziwej radości, wpędza w bezczynność i nudę, jałowe błąkanie się myśli w ciemnym labiryncie marzeń. Są to małe grzechy, ale ich efektem jest stopniowe oddalanie się człowieka od Światła i pogrążanie go w Nicości. "Najpewniejszą drogą do Piekła jest droga stopniowa, łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez drogowskazów."

List 13.
Piołun nieoczekiwanie ponosi druzgocącą porażkę.
Pozwolił podopiecznemu przeczytać książkę, po którą sięgnął, bo mu się naprawdę podobała, a nie dlatego, by się nią popisywać towarzysko.
Drugim błędem było dopuszczenie do samotnego spaceru po pięknej okolicy. Były to prawdziwe przyjemności, które poprzez kontrast zniweczyły wszelkie starania Piołuna. Uwolniły podopiecznego ze skorupy pozorów, pozwoliły powrócić do rzeczywistości i odzyskać samego siebie.
Nastąpiło katastrofalne, drugie nawrócenie. Podopieczny ,otoczony duszącym obłokiem, oznaką Obecności, stał się niedostępny dla ataków Piołuna.
Krętacz poucza Piołuna, że Nieprzyjaciel nie znosi, gdy ludzie sprzeniewierzają się własnej naturze dla jakiegokolwiek innego powodu niż posłuszeństwo Jego woli. Dlatego należy walczyć ze wszystkimi osobistymi upodobaniami. Człowiek cieszący się prawdziwie i bezinteresownie jakąkolwiek rzeczą, ze względu na nią samą, nie dbający wcale, co inni o tym powiedzą, jest wyposażony w mocną zbroję. Należy zawsze go skłaniać do tego, aby rezygnował z rzeczy, które naprawdę lubi, na rzecz tego, co wypada lubić i robić; trzeba sprawić, by ambicje społeczne stały zawsze na pierwszym miejscu.
Piołun ma jeszcze nikłą szansę naprawienia porażki. Musi powstrzymać podopiecznego od działania. Niech skrucha nie dotknie woli, niech nie przekształci się w czyn. Dopóki poświęca jej tylko myśli, skrucha nie jest niczym groźnym i jest nadzieja, że ziarno rzucone przez Nieprzyjaciela w ludzką duszę, ulegnie wyjałowieniu. Ciąg dalszy Listów starego diabła do młodego

List 4
Stryj Krętacz daje swemu siostrzeńcowi Piołunowi rady dotyczące sposobów zaburzania właściwej modlitwy pacjenta. Po pierwsze zaleca chronienie go od poważnej intencji modlenia się. Sugeruje nakłanianie do trwania przy sposobach modlenia się, jakie pamięta z dzieciństwa oraz do dążenia do czegoœ całkowicie spontanicznego , wewnętrznego i niekonwencjonalnego. Niech usiłuje wytworzyć w sobie nastrój nabożny, nie mający nic wspólnego ze skupieniem myśli i woli. Niech żyje w przekonaniu, że pozycja ciała w żaden sposób nie wpływa na jego modlitwę, niech nie uświadamia sobie, że cokolwiek czyni jego ciało ma wpływ na jego duszę. Dalszym, subtelniejszym działaniem, będzie odwrócenie uwagi pacjenta od Osoby, do której ma się modlić i skupienie jej na samym sobie. Niech śledzi własne myśli i za pomocą własnej woli wywołuje w sobie różne uczucia. Niech zamiast prosić o miłosierdzie, lituje się nad sobą, gdy chce prosić o odwagę, niech poczuje się odważny. Niech ocenia wartość każdej modlitwy według tego, w jaki sposób wywołuje ona żądane uczucia. Jeœli to zawiedzie, należy sprawić aby pacjent modlił się do rzeczy, obrazu, który sam powołał do istnienia, nigdy do Osoby. Jeœli mimo to pacjent będzie się modlił 'nie do tego, o czym ja myślę, że jesteś, lecz do tego czym Ty sam wiesz, że jesteś', może dojść do tego, że 'powierzy siebie realnej, niewidzialnej i istniejącej poza jego œwiadomością Obecności, niedostępnej jego poznaniu, mimo, że on jest przez Nią poznany.' Będzie to sytuacja dla Piołuna rozpaczliwa, Krętacz jednak wyraża nadzieję, że ludzie wcale tak bardzo nie pragną tej Obecności, jak im się wydaje. Otrzymują więcej, aniżeli tego sami pragnęli.

List 17.
Krętacz wypowiada się o obżarstwie jako sposobie zdobywania dusz. Znieczulenie sumień na tym punkcie jest wielkim osiągnięciem naszych czasów. Stało się tak za sprawą mistrzowskiego zeœrodkowania sił na 'smakoszostwie', a nie na obżarstwie dotyczącego nadmiaru. Mało kto zdaje sobie sprawę, że wciągnięty jest w rodzaj zależnoœci zmysłowej od niewielkich ilości, znakomicie przyrządzonych potraw. Wysokie wymagania podniebienia łatwo wykorzystać do sprowokowania kłótliwości, zniecierpliwienia, nieżyczliwości i przesadnej troski o siebie. Żołądek zaczyna panować nad życiem. Wysokie wymagania smaku prowadzą do codziennych rozczarowań i trwałego niezadowolenia z życia. Wystarczy doprowadzić pacjenta do stanu, w którym niemożność dogodzenia sobie będzie wyprowadzać go z równowagi. Wówczas wszystkie inne cnoty - miłosierdzie, sprawiedliwość i posłuszeństwo zejdą na plan drugi.

List 18.
Krętacz już wcześniej wspomniał, że smakoszostwo zahacza o sprawy czystości. Teraz podejmuje wątek kuszenia seksualnego, ale zatrzymuje się na dłużej przy kwestii małżeństwa. Ponieważ alternatywa jest jasna: albo całkowita wstrzemięźliwość albo konsekwentne jednożeństwo, kuszenie dzięki prostym zabiegom czyni wstrzemięźliwość trudną dla ludzi. Ucieczkę w drugim kierunku utrudniają od kilkuset lat bardzo skutecznie za pomocą poetów i powieściopisarzy, przekonując ludzi, że jedynym przyzwoitym motywem wchodzenia w związek małżeński jest 'zakochanie się'. Małżeństwo, które tego stanu ze sobą nie niesie przestaje być obowiązujące. Cała filozofia piekła polega na uznaniu twierdzenia: moje dobro jest moim dobrem, a twoje dobro jest twoim. 'Być' znaczy trwać we współzawodnictwie o byt. Płeć jest tylko jeszcze jednym sposobem, w jaki silniejszy osobnik napada na słabszego. Należy odsuwać od pacjenta wszelką myśl jakoby Rodzina była czymś podobnym do organizmu, w którym możliwe jest wspólne działanie ku dobru całości. Należy przekonywać go, że sama myśl o małżeństwie z intencją lojalność wobec partnera jest czymś upokarzającym, czy wręcz cynicznym. Niech sądzi, że jedyną podstawą małżeństwa może być burzliwa emocja i seksualne zaślepienie.Taka 'miłość' będzie usprawiedliwiać wszelkie przewinienia człowieka i nie pozwoli mu nie dostrzec konsekwencji płynących z poślubienia osoby bezbożnej, głupiej lub rozpustnej.

2016